Większość weekendów spędzamy w rodzinnych stronach (Henryków, Ziębice). Łapiemy tam łyk świeżego powietrza, odstresowujemy się, czas zwalnia. Z dala od wielkiego miasta, nie musimy szukać zieleni, nie musimy do niej docierać samochodem. Wychodzimy po prostu z domu i jesteśmy w parku, w lesie, na placu zabaw. Ostatnie promienie słońca łapiemy właśnie tam, u naszych bliskich. Ed wyciąga swoją wyścigówkę - w końcu do niej dorósł. We Wrocławiu nie mielibyśmy jej nawet gdzie trzymać, a nie mówiąc już o przemieszczaniu się. Przebijaniu się przez przejścia dla pieszych i ruchliwe ulice.
Szum opon, pęd powietrza i JAZDA.
Ale super pojazd, dobrze mieć takie rodzinne miejsca gdzie odpoczywasz od zgiełku miasta. Wrocław jest cudowny ale czasem trzeba złapać oddech.
OdpowiedzUsuń