Następnego dnia wróciliśmy. Postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Pojechaliśmy rano, na otwarcie i to był strzał w dziesiątkę. Trafiliśmy na wyrozumiałego trenera i tylko trzech jeżdżących chłopaków. Tato dostał kask i mógł wejść z Edkiem na tor, a mama siedziała na ławce i przyglądała się - czasami z przerażeniem: "skąd on chce zjechać?, gdzie on się pcha?".
Na początku, nieśmiało, jeździł po płaskim terenie. Następnie podjeżdżał pod małe podjazdy, a jak już się rozkręcił, to na większe i bardziej strome. Widać było, że mu się podoba. Szczęście na jego twarzy i okrzyki: "udało się! super! mamo! widziałaś!?" mówiły, że jest mu bardzo przyjemnie.
Edek jeździł ponad godzinę, nie chciał wyjść, taki był nakręcony. Obiecaliśmy, że będziemy teraz częściej odwiedzać halę.
Super miejsce, świetna zabawa, POLECAMY.
Mama nie panikuj! Edek już duży chlopak! :)
OdpowiedzUsuń